Zebraliśmy w miarę wszystkie znane nam artykuły o naszym filmie.
rozmowy o filmie kontynuowaliśmy m.in na konferencji filmoterapii organizowanej podczas Festiwalu DRZWI
NAJWIĘKSZĄ PRZESZKODĄ DLA OSOBY NIEPEŁNOSPRAWNEJ JEST OSOBA ZDROWA
kinoterapia.pl luty 2014

„…filmoterapia planowa jest odpowiedzią na terapię, która ogranicza się do prac w budynku – to zajęcia w terenie, na planie gdzie współpracują ze sobą filmowcy, wolontariusze, aktorzy, technicy itd., pełnosprawni i niepełnosprawni.” rozmowa z Marcinem Kondraciukiem, dyrektorem Festiwalu Filmowego Drzwi
Kinoterapia: Filmowa oferta festiwalowa jest w tej chwili naprawdę duża. Dlaczego warto przyjechać do Gliwic na Festiwal Filmowy DRZWI?
Marcin Kondraciuk: Tak, to prawda festiwali jest w w Polsce bardzo dużo, nas wyróżniają dwa kierunki działań festiwalowych, nazwę je priorytetami. Pierwszym jest rzeczywisty udział osób niepełnosprawnych w jego organizacji i obecność podczas festiwalu. Festiwal to miejsce spotkania się świata filmowego z rehabilitacja społeczną, tam naprawdę można spotkać ludzi niepełnosprawnych, którzy obsługują różne stanowiska tej imprezy. Te osoby uczestniczą w różnych etapach jego organizacji zarówno tej formalnej, technicznej ale też tej, która dzieje się po festiwalu, czyli imprezach „nieplanowanych”. To właśnie podczas naszego festiwalu można podejść do któregokolwiek z chłopaków biorących udział w filmoterapii planowej i zapytać o wszystko, co nas ciekawi bez obecności któregokolwiek z terapeutów, filmowców, lub opiekunów. Taka szansa na rozmowę w cztery oczy naprawdę nie zdarza się zbyt często. Drugi priorytet to atmosfera. Robimy wszystko co trzeba zrobić, aby granica pomiędzy organizatorami, gośćmi festiwalu, twórcami filmów,, wolontariuszami i widzami była jak najmniejsza – pokusiłbym się o określenie nieodczuwalna, nieobecna. Zależy nam, aby wszyscy mieli kontakt między sobą i mogli swobodnie rozmawiać o tym, co się dzieje. Festiwal Filmowy DRZWI istnieje od 2007 roku, do tej pory zostało zorganizowane VI edycji w tym ostatnia międzynarodowa i jak na razie oba te priorytety udaje się na bieżąco realizować.
Jednym ze stałych elementów festiwalu jest filmoterapia planowa. Jak rozumieć to pojęcie? W jaki sposób film może pomóc w terapii osobom niepełnosprawnym umysłowo?
Filmoterapia planowa to nieodłączna część istnienia Festiwalu Filmowego DRZWI, ale nie wynosimy na piedestał niepełnosprawności, bo łatwo tym do siebie zrazić – ludzie lubią nieświadomie szufladkować, dlatego też festiwal nie ma w nazwie słowa integracja albo terapia. To jest impreza dla filmowców, a nasi przyjaciele to filmowcy filmoterapii planowej. Wiele razy pytano mnie już czym jest filmoterapii planowa i mam na to prostą odpowiedź: filmoterapia planowa jest odpowiedzią na terapię, która ogranicza się do prac w budynku – to zajęcia w terenie, na planie gdzie współpracują ze sobą filmowcy, wolontariusze, aktorzy, technicy itd., pełnosprawni i niepełnosprawni. Mamy taką niepisaną zasadę, że największa przeszkodą niepełnosprawnego człowieka jest osoba zdrowa, bo to ona widzi granice i ona je stawia z góry zakładając, że to i tamto jest niemożliwe. Podczas naszych zajęć najpierw próbujemy, a potem jeśli coś nie wyjdzie, szukamy rozwiązania. Można naszą terapię nazwać atakiem na samych terapeutów poprzez zadanie im prostego pytania: „czy to Ty nie stanowisz problemu?”.
Na czym polega filmoterapia planowa?
Mówimy, że nasza praca na planie to rehabilitacja społeczne dwukierunkowa, oddziaływanie niepełnosprawnego z pełnosprawnym na siebie podczas wspólnej pracy. Proces twórczy i szukanie rozwiązań jest ważnym czynnikiem kontaktu i zrozumienia siebie nawzajem. W takich sytuacjach gdzie coś robi się razem i zależy się od siebie jest szansa na szacunek i efekt końcowy, za jaki uważamy zdrową relację, w której osoba niepełnosprawna potrafi określić jednym zdaniem, w sposób zrozumiały, czego chce, co jest jej potrzebne i odnajduje się w sytuacjach czysto życiowych. U nas na planie nie ma wyręczania i poklepywania po plecach – jest ciężka, określona zasadami praca. Kładziemy też duży nacisk na współpracę z rodzicami, oni sami uczestniczą w zajęciach, zbliżając się do swoich dzieci, które często są już przecież dorosłymi ludźmi. Proces terapii nie jest skomplikowany, bazuje na prostych relacjach. Można je sprowadzić to tego, że MY jesteśmy jedną ekipa i ten, który za wszystko odpowiada, bierze pod uwagę słowa tego, który mówi najciszej i najwolniej składa swoje myśli. Nie ma podziału na mówiącego „Ja – terapeuta” i słuchającego „Ty -niepełnosprawny”. Odchodzimy od tego typu terapii, bo jesteśmy zdania, że to nie sprawdza się i jest jedynie wygodne dla samych terapeutów. Podam przykład, na planie filmu Droga do zrozumienia od rana pracowaliśmy razem nad każdym ujęciem, wieczorem piliśmy razem piwko, jedliśmy kiełbaski i rozmawialiśmy o tym, jak minął dzień. Nie było sytuacji, że zostawała na tych spotkaniach tylko zdrowa część ekipy. Na planie filmowym największe znacznie ma nie efekt końcowy, czyli film, ale właśnie droga, czas spędzany nad tworzeniem poszczególnych scen, ujęć. Podczas premiery filmu Droga do zrozumienia staliśmy wszyscy razem, jeden obok drugiego i cała widownia zobaczyła zespół ludzi, którzy zrobili film. Myślę, że to była najważniejsza nagroda i zwieńczenie całej, wielomiesięcznej pracy.
Film i materiały z planu zdjęciowego można obejrzeć tutaj: www.ddz.gkf.com.pl
Co przesądza o wyjątkowości filmu Droga do zrozumienia? Czy i gdzie można go obejrzeć?
Nie chciałbym wiele mówić o filmie Droga do Zrozumienia – uważam że ten obraz powinien obronić się sam. Z pewnością chciałbym zrealizować jego drugą część, z większym rozmachem, żeby mogło wystąpić więcej artystów niepełnosprawnych, a cała ekipa mogłaby spokojnie skoncentrować się na samym tworzeniu, a nie na problemach, jakie zdjęcia na ogół ze sobą niosą jak choćby transport lub nocleg – to takie moje małe życzenie. Film można obejrzeć zarówno na naszym kanale na You Tube, jak i na oficjalnej stronie internetowej.
[Film i materiały z planu zdjęciowego można obejrzeć tutaj: www.ddz.gkf.com.pl]
Niejednokrotnie wspominał pan, że największą przeszkodą dla osób niepełnosprawnych są osoby zdrowe. Skąd to przekonanie?
Granice tworzy każda osoba, która nie jest świadoma lub nie dopuszcza do świadomości tego, że osoba na wózku, metaforycznie rzecz ujmując, może biegać. Pierwsze osoby, które stawiają granice to rodzice. Najczęściej mamy – nie chciałbym, żeby zostało to odebrane jako atak – ale prawda jest taka, że najbardziej chcą wynagrodzić krzywdy zadane dziecku przez to, że się urodziło takie, a nie inne. To się zaczyna od przejmowania zwykłych obowiązków w domu, np, idzie za tym bezkrytyczny stosunek do dziecka i negowanie krytyki dziecka ze strony osób trzecich, zmierza to wszystko w kierunku zupełnej idealizacji. Okazuje się, że to osoba zdrowa ma problem, nie jest w stanie uczynić tego niezbędnego kroku, który może zmienić życie osoby niepełnosprawnej w życie samodzielne. To nazywam brakiem granic. Ten problem jest bardzo poważny i niewiele się z nim robi. A przecież jeśli terapia ma przynosić jakieś sukcesy to trzeba wymagać nie tylko w ośrodku, ale też w domu. Kolejny problem to terapeuci. Powinni być „wojownikami”, to znaczy walczyć o rezultaty terapii, szukać nowych sposobów, nie bać się ryzyka, nie ustępować tym, którzy zatrzymują swój rozwój dla czystej wygody. Niestety na ogół tak nie jest, ludzi z pasją jest bardzo mało i często są wyrzucani z pracy, bo przełamują schematy w sposób, w jaki nie podoba się kierownictwu. W ten sposób wszystko sprowadza się do terapii polegającą na „wyklejaniu” albo teatrzykach od święta do święta. Praca terapeuty to praca dla ludzi z pasją, ludzi którzy cały czas chcą się rozwijać, edukować. Pracowałem dwa lata jako terapeuta w Ośrodku, miałem okazję zaobserwować wiele smutnych scen z udziałem pedagogów i osób niepełnosprawnych. Mówiąc krótko – jeśli ktoś nie ma w sobie chęci, żeby zmienić czyjeś życie na lepsze, to nie powinien decydować się na taki zawód bez względu na wykształcenie.
Co jest konsekwencją tego „braku granic”?
Dochodzi do sytuacji, w której osoba niepełnosprawna – niezależne od intencji, bo te mogą być jak najlepsze – traktowana jest jako podczłowiek. Nie jest partnerem w terapii, ale narzędziem, dzięki któremu ktoś zarabia na życie.
Ostatnim ogniem tego procesu jest społeczeństwo – przede wszystkim wadliwie skonstruowany system edukacji. Jak mało mówi się dzieciom o tym, kim są osoby niepełnosprawne, jak często zrzuca się ten obowiązek na rodziców, którzy nie zawsze są w stanie podołać temu zadaniu i upraszczają to, co nie powinno zostać uproszczone. Dlatego właśnie uważam, że to osoby zdrowe stanowią problem dla ludzi chorych.
Łatwo jest tak działać? Kręcić filmy? Organizować festiwal?
Filmowcem może być teraz każdy, wystarczy telefon komórkowy, a komputer też przestał być rarytasem. Jest pełno festiwali, na których można się pokazać i zdobyć nagrody. Jeśli jednak robi się to na poważnie, to jest to bardzo trudne. Nie ma co liczyć na pomoc ze strony państwa czy innych organizacji pozarządowych. O na przykład, startujemy w konkursach o granty, wygrywamy je, dostajemy środki na organizację festiwalu, ale już nie na zakup sprzętu. A przecież to właśnie sprzęt jest najważniejszy – bez niego nie możemy ani robić warsztatów ani kręcić filmów. Jeśli więc chcesz być filmowcem, który kręci filmy i tylko to robi to jest to o wiele prostsze niż bycie takim, który chce się tą wiedzą dzielić. Mi też nie jest łatwo, ale jeśli mam do wyboru marudzenie czy działanie zawsze wybieram działanie.
Jaki film poleciłby pan polskim widzom chcącym dowiedzieć się więcej o sytuacji osób niepełnosprawnych w społeczeństwie?
Poleciałbym piękny film „Jestem SAM”, amerykańskiego reżysera Jessie Nelsona. Warto go obejrzeć bo opowiada o miłości – ojcostwie i prawie każdego człowieka do bycia za kogoś odpowiedzialnym.
A jakiś polski film? Jak ocenia pan obecność osób niepełnosprawnych w polskim kinie?
W polskim kinie osoby niepełnosprawne pojawiają się mniej więcej tak samo często jak kosmici.
Dziękuję za rozmowę
Marcin Kondraciuk – Reżyser i producent filmowy („Droga do zrozumienia”, „Skok Touretta”, „Ten Zły”). Prezes Gliwickiego Klubu Filmowego Wrota, organizator Międzynarodowego Festiwalu Filmowego DRZWI w Gliwicach. Zarówno w jednym, jak i w drugim projekcie zajmuje się filmoterapią planową, czyli angażowaniem ludzi niepełnosprawnych w życie społeczne poprzez pracę na planie filmowych.
Rozmawiała
Anna Dranikowska
Back to Top